wtorek, 30 sierpnia 2011

Makaron z kurczakiem na sposób chiński- po mojemu

Jakiś czas temu miałam okazję spróbować nowego chińczyka, który tak bardzo był chwalony przez siostrę za sajgonki. Najbliższy lokal "Asia to go" znajduje się kawałek ode mnie, więc złożyłam zamówienie na sajgonki oraz makaron z kurczakiem w sosie sojowym. Niestety z powodu braku czasu tego dnia zjadłam obie te rzeczy zimne i nie powaliły mnie swoim smakiem. Jednak postanowiłam stworzyć własną wersję makaronu z kurczakiem ze składników ogólnodostępnych. Jako, że makaron jajeczny stosowany w tego typu daniach jest dosyć trudno dostępny postanowiłam poeksperymentować z makaronem spaghetti.

Sładniki:
ok 500g piersi z kurczaka
3/4 opakowania makaronu spaghetti
duża czerwona papryka
4 cm kawałek jasnej części pora
mała cebula
garść grzybków moon
kiełki rzodkiewki
1 łyżka brązowego cukru
1 cm kawałek imbiru
3 ząbki czosnku
olej sezamowy
sos sojowy
sos rybny
sos ostrygowy
curry
kurkuma
sól i pieprz


Sposób przygotowania
Ugotować makaron spaghetti w osolonej wodzie z dodatkiem 1/3 łyżeczki kurkumy oraz z taką samą ilością curry. Odcedzić i przelać zimną wodą. Garść grzybków moon zalać gorącą wodą i pozostawić na conajmniej 15 minut, tak aby porządnie zmiękły. Piersi z kurczaka oczyścić, pokroić na drobne kawałki i popieprzyć. Przygotować marynatę składającą się z 2 łyżek sosu sojowego, łyżki sosu rybnego oraz łyżeczki sosu ostrygowego. Marynować w niej kawałki kurczaka przez co najmniej 15 minut. W tym czasie pokroić paprykę w wybrany przez nas sposób, cebulę w piórka oraz pora w cienkie plastry. Przełożyć do jednej miseczki. Namoczone grzybki moon oczyścić i pokroić w paseczki. Imbir zetrzeć a czosnek pokroić w cienkie plasterki. Przygotować sos- 2 łyżki wody z moczenia grzybków połączyć z łyżką sosu sojowego, sosu rybnego oraz brązowego cukru.

Na rozgrzany wok wlać kilka kropel oleju sezamowego. Wrzucić imbir oraz czosnek i smażyć przez jakieś 30 sekund. Dodać kawałki kurczaka, które należy smażyć przez około 4 minuty cały czas mieszając, a następnie mieszankę papryki, cebuli i pora- potrzebne im będą następne 4 minuty. Wrzucić żółty makaron i cały czas mieszając dodać przygotowany wcześniej sos. Smażyć przez 3 minuty. Podawać z kiełkami. Można także dodać kawałki pomidora.

Buon appetito!




 

środa, 24 sierpnia 2011

Rozgrzewająca zupa marchewkowa z imbirem

Jako, że bankowy klimatyzator załatwił mnie na cacy od wczoraj okupuję kanapę bądź łóżko z toną chusteczek pod ręką. Składników w mieszkaniu brak, a ja nie mam nawet siły dowlec się do najbliższego sklepu. Po zakupy wysłałam chłopaka, który spisał się świetnie;) Padło na rozgrzewającą zupę marchewkową z imbirem, której zrobienie jest naprawdę proste. Jeżeli mamy w lodówce bulion z dnia poprzedniego przygotowanie tej zupy zajmie nam tylko chwilę. Jest ona smaczna, sycąca i naprawdę rozgrzewa.

Składniki:

ok 1 litr bulionu (w moim przypadku zrobiony jest z kurczaka, pora, pietruszki, marchewki, dużej ilości czosnku, podsmażonej cebuli, przypraw) masło

ok 5 dużych marchewki

♥ mała cebula

♥ korzeń pietruszki 

♥ dwa kawałki imbiru o średnicy 1 cm

♥ kiełki rzodkiewki do dekoracji

♥ grzanki czosnkowe 

♥ sos sojowy 

sól i pieprz


Sposób przygotowania

Łyżkę masła rozpuszczamy na patelni na, którą wrzucamy posiekaną cebulę. Gdy ta już się odrobinę podsmaży dodaję starty imbir i chwileczkę podsmażamy jakieś 30 sekund na średnim ogniu. Zdejmujemy patelnie z palnika. Obieramy marchewki oraz pietruszkę. Kroimy na większe plastry i wykładamy do naczynia żaroodpornego. Dodajemy łyżkę oliwy, szczyptę soli oraz pieprzu i mieszamy. Pieczemy w piekarniku warzywa jakieś 55 min w temperaturze 180 stopni(przez 40 minut pod przykryciem, następne minuty bez). Gdy warzywa są gotowe za pomocą blendera bądź miksera łączymy wszystkie składniki, czyli: bulion, delikatnie zrumienioną cebulkę z imbirem, pieczone warzywa, drugi starty kawałek imbiru oraz marchewkę i pietruszkę z bulionu. Doprawiamy do smaku solą, pieprzem, sosem sojowym oraz dekorujemy kiełkami rzodkiewki. Podajemy z grzankami czosnkowymi.


Buon appetit!




poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Carbonara

Z całą pewnością makaron ala carbonara jest moim ulubionym. Przygotowanie go jest idealnym pomysłem na szybki i sycący obiad. Podany przepis jest bardzo smaczny, lecz każdy może zmieniać według preferencji ilość boczku czy też śmietany. Nie radziłabym jednak dodawać do makaronu całych jaj bądź innego typu sera. Uważam, że te zabiegi znacznie zmniejszają walory smakowe potrawy. 

Jedyną rzeczą na którą należy zwrócić szczególną uwagę przy przygotowaniu makaronu jest odpowiednia temperatura patelni. Nie powinna być ona zbyt wysoka ponieważ zamiast sosu otrzymamy makaron oblepiony jajecznicą.

Przepis na jedną, porządną porcję makaronu;)

Składniki:
♥ makaron spaghetti (może być również inny np. fettuccine)
♥ 2 średniej wielkości jajka
♥ ok 15-20g parmezanu lub pecorino
♥ ok 75g boczku
♥ ok 6 łyżek śmietany 30%
♥ świeżo starta gałka muszkatołowa
♥ biały pieprz
sól


Sposób przygotowania
Do garnka wlać wodę oraz wsypać odpowiednią ilość soli. Włączyć palnik i zacząć grzać wodę. Pokroić boczek w kostkę odkrawając większe kawałki tłuszczu bądź skóry a następnie przełożyć na patelnię. Gdy woda zacznie się gotować należy wsypać do garnka porcję makaronu i zmniejszyć płomień. Czas gotowania podany jest na opakowaniu spaghetti. Rozpocząć smażenie boczku. Rozbić dwa jajka i oddzielić żółtka od białek. Białka można włożyć do odpowiedniego opakowania i zamrozić. Do miski z żółtkami dodać starty ser, śmietanę oraz przyprawy. Gdy makaron będzie ugotowany al dente* przełożyć makaron bezpośrednio z wody na patelnię z usmażonym boczkiem i wymieszać. (Makaronu nie należy przelewać zimną wodą.) Wyłączyć palnik. (Uwaga! Patelnia nie może być zbyt gorąca.) Wlać na patelnię masę z jajek, sera i śmietany i energicznie mieszać. Gotowy makaron wyłożyć na talerz.

Buon appetito!








*al dente- na ząb

niedziela, 21 sierpnia 2011

Sajgon bar - Gliwice

Uwielbiam szeroko pojętą kuchnię orientalną. Swojego ulubionego chińczyka znalazłam w Gliwicach. Był to czysty przypadek. Siedząc na uczelni i czekając na zajęcia znalazłam czarno-białą ulotkę z menu właśnie tego baru. Nie wyglądała zbyt zachęcająco. Jednak skusiłam się. Pierwsza wizyta była kilka dni później. Zamówiłam (jak zwykle) kurczaka po tajsku, czyli pierś z kurczaka w kokosowej panierce na gorącym półmisku z sosem oraz warzywami. To danie należy do tych nielicznych, które mogę jeść, jeść i jeeeeść i nigdy mi się nie znudzą.

Jeśli chodzi o inne potrawy śmiało mogę polecić zupy- krewetkową oraz krabową, ale należy wziąć pod uwagę to, że jak na niewielkie porcje są bardzo sycące. Krewetki w cieście posypane sezamem podawane na gorącym półmisku są równie smaczne. Inne dania z menu z kurczakiem takie jak np. kurczak curry czy w sosie słodko kwaśnym również uważam za jak najbardziej udane i godne polecenia. W menu mamy do wyboru wiele dań pogrupowanych ze względu na rodzaj mięsa. Popularny kurczak, wołowina, wieprzowina, cielęcina, kaczka, ryby, owoce morza- każdy na pewno znajdzie coś dla siebie.

Do każdego dania podawane są dodatki- ryż oraz świeża sałatka z kapusty. Na życzenie klienta oraz za dodatkową opłatą możliwa jest zamiana ryżu na frytki?! Na całe szczęście jeszcze nigdy nie widziałam aby ktoś wybrał tę opcję. Jeśli chodzi o napoje wybór jest (jak dla mnie) bardzo zadowalający- nie ma nic gorszego od zapijania świetnego jedzenia colą.. Oprócz wszechobecnych napoi gazowanych możemy kupić ciekawe egzotyczne napoje niegazowane o smaku liczi, mango i innych owoców oraz pyszne zielone herbaty (do moich ulubionych należy ta z miodem;)). Obsługa miła, rzeczowo odpowiada na pytania klienta oraz potrafi doradzić. Dania robione są na oczach klienta a ich cena nie przekracza zwykle 20zł. Porcje są spore i zawsze gorące podawane do stolika. 

Uważam, że minusem lokalu może być jego lokalizacja, wystrój wnętrza oraz mała przestrzeń w środku, która jest w stanie pomieścić jedynie 4 stoliki. Dla mnie jednak najważniejsze jest jedzenie i dlatego właśnie tak uwielbiam tego chińczyka!

Jedyne nad czym ubolewam to to, że jak do tej pory nigdy nie skusiłam się na sajgonki w tej knajpce! Właściwie nie mam pojęcia dlaczego.. Mam nadzieję, że nadrobię to przy kolejnej wizycie;))



Sajgon Bar mieści się przy ulicy Piwnej 15 w Gliwicach nieopodal centrum handlowego "Forum". Mapka zamieszczona poniżej.


sobota, 20 sierpnia 2011

Najlepsze babeczki bananowo-czekoladowe

Przepis na te babeczki jest świetny. Muffinki wychodzą wilgotne i bez najmniejszych problemów odchodzą od papilotek. Są znakomitym pomysłem na szybki i smaczny deser. Na dodatek ich wykonanie jest dziecinnie proste.

Po upieczeniu i wystygnięciu maczam je w roztopionej białej czekoladzie. Najczęściej jeszcze posypuję je tartą mleczną czekoladą bądź kolorowymi posypkami. To w jaki sposób je ozdobimy zależy tylko od naszej wyobraźni i dostępnych składników.


Nie znam osoby, której nie smakowałyby te muffinki ;)


Składniki suche:
♥ 1,5 szklanki mąki
♥ 1/2 szklanki cukru
♥ tabliczka mlecznej czekolady
♥ łyżeczka sody oczyszczonej
♥ 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
♥ duża szczypta cynamonu

Składniki mokre:
♥ 1/2 szklanki oleju
♥ 1/2 szklanki mleka
♥ jajko
♥ 2 większe banany


Sposób wykonania

Czekoladę pokroić na drobne kawałki i dodać do składników suchych. Banany pokroić w kostkę, dodać je do składników mokrych i wymieszać. Następnie składniki mokre wlać do składników suchych i miksować przez około 2 minuty tak, aby wszystkie składniki się ze sobą połączyły. Powinny być widoczne kawałki bananów oraz czekolady. Włożyć po jednej papilotce do każdego otworu w blaszce. Piec przez jakieś 30 min w temperaturze 180 stopni. Kontrolować w trakcie pieczenia. Po ostudzeniu maczać w roztopionej czekoladzie i ozdobić wedle uznania.



Buon appetito!







Babeczki przedstawione na zdjęciach były słodkim upominkiem urodzinowym.

Start

Jestem studentką. Od jakichś dwóch lat moim największym hobby jest gotowanie i wszystko to, co z nim związane. W końcu zdecydowałam się na podzielenie moimi pomysłami oraz wypróbowanymi przepisami z innymi. Niedługo zaczyna się rok akademicki więc sama sobie życzę wytrwałości w prowadzeniu bloga;)